Irański atak rakietowy na amerykańskie bazy wojskowe
W nocy z wtorku na środę Pentagon poinformował o ataku rakietowym na amerykańskie bazy wojskowe w Iraku. Według informacji przekazanych przez Amerykanów, pociski wystrzelono z terytorium Iranu. Do zorganizowania ataku przyznał się irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Irańska telewizja państwowa donosiła o zabiciu “80 amerykańskich terrorystów”, ale żadne inne źródła tego nie potwierdziły.
Irański atak rakietowy na amerykańskie bazy wojskowe w Iraku obejmował ostrzelanie dwóch punktów: Al Asad i lotniska wojskowego w Irbilu. Pentagon nie podał informacji możliwych ofiarach ataku. Oficjalny komunikat zawierał natomiast informację o ilości wystrzelonych pocisków. Było ich kilkanaście, a według podanych danych bazę lotniczą w Al Asad ostrzelano dwukrotnie. Nie ma jednak informacji o ofiarach śmiertelnych ataku czy zniszczeniach materialnych.
Czytaj także: Afera w kadrze siatkarek. Kadziewicz: “Odbije się to na wynikach”
“80 zabitych amerykańskich terrorystów”
Irańska telewizja państwowa podała natomiast, że skutkiem ostrzelania baz wojskowych jest osiemdziesięciu zabitych oraz poważne zniszczenia sprzętu i pojazdów. Według podanych danych, nie zestrzelono żadnego irańskiego pocisku. Medium zapowiedziało również, że Strażnicy Rewolucji mają na celowniku kolejnych sto celów, które ostrzelają, jeśli Amerykanie podejmą działania odwetowe.
Czytaj także: Nie tylko Australia płonie. Afryka ma znacznie większy problem od dawna
Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, gen. Tomasz Piotrowski zwołał specjalną konferencję prasową. Poinformował na niej, że polskim żołnierzom w Iraku nic nie grozi i nie jest rozważana ich ewakuacja. Z drugiej strony generał zaznaczył jednak, że polskie dowództwo nie wyklucza, że kolejne ataki mogą mieć miejsce. Zapewnił jednak, że żołnierze są na nie przygotowani.
Pentagon w oficjalnym oświadczeniu zapewnia, że “podejmie wszystkie konieczne środki, by bronić amerykańskiego personelu, partnerów i sojuszników w regionie”.
Donald Trump zapowiedział wydanie oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. Ma ono ujrzeć światło dzienne o poranku czasu amerykańskiego (południe czasu polskiego).
Sytuację na linii Iran-USA nadzoruje NATO, a sekretarz generalny Jens Stoltenberg jest w stałym kontakcie z prezydentem Stanów Zjednoczonych.