Wicemarszałek Sejmu i lider Konfederacji, Krzysztof Bosak, zarzuca rządowi Donalda Tuska celowe wprowadzanie opinii publicznej w błąd w sprawie imigrantów, którzy trafiają do Polski z Niemiec. Jego zdaniem, dane, które przedstawiają politycy koalicji rządzącej, są fragmentaryczne i nie oddają prawdziwego obrazu sytuacji.
Ukrywane dane o migrantach?
Bosak twierdzi, że rząd operuje wyłącznie oficjalnymi statystykami dotyczącymi tzw. readmisji, czyli formalnego przyjmowania migrantów z Niemiec, opartego na dokumentach i procedurach. Według niego pomija się jednak ogromną liczbę przypadków, w których cudzoziemcy są po prostu „zawracani na granicy” — bez dokumentów i bez ewidencji.
Jak zaznacza, te mniej formalne przekazania migrantów odbywają się poza oficjalną statystyką i stanowią obecnie dominującą formę, przez co społeczeństwo nie ma świadomości, jak wielu nieudokumentowanych cudzoziemców trafia do Polski.
Bez weryfikacji, bez kontroli
Bosak powołuje się również na rozmowy ze Strażą Graniczną, z których ma wynikać, że imigranci trafiający do Polski z Niemiec często nie są w ogóle sprawdzani pod kątem tożsamości czy pochodzenia. W wielu przypadkach podstawą ich „repatriacji” jest jedynie oświadczenie złożone stronie niemieckiej — bez dokumentów i dowodów.
Rząd reaguje? Kontrole graniczne od lipca
W odpowiedzi na narastającą presję, także ze strony opozycji, rząd Donalda Tuska ogłosił, że od 7 lipca 2025 roku zostaną przywrócone czasowe kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą. Działanie to ma ograniczyć napływ nielegalnych migrantów i zwiększyć bezpieczeństwo. Dla Konfederacji i części posłów PiS to jednak tylko ruch pozorny.
Polityczny przekaz kontra rzeczywistość?
Zarówno Bosak, jak i inni przedstawiciele opozycji uważają, że rząd celowo ogranicza przekaz medialny tylko do wybranych danych, które mają sugerować, że Polska nie przyjmuje dużej liczby migrantów. Tymczasem — ich zdaniem — problem narasta, a obywatele nie są o nim informowani.

