Lechia BEZ szans na koronę!
W środowy wieczór doszło do starcia Lecha Poznań z Lechią Gdańsk. Zwycięsko z tej batalii wyszli podopieczni Dariusza Żurawia. Poznaniacy wygrali 2:1. Lechia tym samym straciła szansę na zdobycie mistrzostwa Polski.
Po tym jak Lechia zdobyła Puchar Polski, podopieczni Piotra Stokowca wyraźnie spuścili z tonu.
W ostatnich siedmiu meczach gdańszczanie przegrali aż cztery z nich. Wyjazdy do Poznania nie należą do najłatwiejszych, nawet jeżeli Lech zajmuje siódme miejsce to z klubem ze stolicy Wielkopolski zawsze trzeba się liczyć. Lechia już dwukrotnie w tym sezonie pokonywała Lecha, więc to oni byli faworytem tego spotkania.
W 7. minucie piękny strzał z 25. metrów oddał Michał Mak, lecz dobrze w bramce spisał się Jasmin Burić. Sześć minut później strzał głową oddawał Christian Gytkjaer, którego strzał głową wyraźnie minął bramkę Dusana Kuciaka. W 34. minucie doskonałą dwójkową akcję przeprowadzili Jevtić oraz Gytkjaer. Strzał oddawał ten pierwszy, lecz jego uderzenie nieznacznie minęło bramkę rywali. W 42. minucie piłkę w pole karne dośrodkowywał Mladenović, ta odbiła się od głowy Roberta Gumnego i mogła zaskoczyć Buricia. Jednak ta odbiła się tylko od słupka bramki Bośniaka.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli zawodnicy Kolejorza. W 59. minucie strzał oddał Piotr Tomasik, piłka po drodze odbił się od nogi Błażeja Augustyna i wpadła do siatki Lechii. Wyraźny błąd popełnił obrońca gdańszczan, ponieważ to uderzenie nie leciało w światło bramki. Trzynaście minut później fantastyczną akcją popisali się zawodnicy z Gdańska. Doskonałe dośrodkowanie z boku boiska wykończył znakomitym uderzeniem Michał Mak. Piłka trafiła w samo okienko bramki. Burić w tej sytuacji był bez szans.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem to Lech stworzył sytuację, którą na gola zamienił Darko Jevtić. Znakomite prostopadłe podanie wykonał Krzysztof Kołodziej.
Lechia nie wykorzystała potknięć rywali. Gdańszczanie mogli doskoczyć do Legii i Piasta, lecz zaprzepaścili szansę. Najprawdopodobniej Lechia zakończy sezon na trzecim miejscu.
/Paweł Kopała