Lokata bankowa? Zamiast zyskiwać, tracisz pieniądze
Wielu z nas posiada oszczędności na czarną godzinę. Część osób trzyma pieniądze w “skarpecie” czy na kontach w banku, a inni inwestują – kupując nieruchomości, złoto albo akcje spółek notowanych na giełdzie. Jeszcze inni decydują się trzymać pieniądze na lokacie bankowej. Dlaczego ostatnia opcja jest najgorszą z możliwych?
Lokata bankowa to najbardziej niepewna i najmniej opłacalna forma inwestowania pieniędzy. Nieruchomości od lat utrzymują swoją cenę, złoto podobnie daje zarobić w większym odstępie czasu, a skupowanie akcji różnych firm obarczone jest pewnym ryzykiem, ale tutaj z kolei należy posiadać odpowiednią wiedzę, aby faktycznie zdecydować się na tę formę inwestycji. Lokata jest najłatwiej dostępnym i najbardziej powszechnym sposobem na zainwestowanie konkretnej kwoty, którą akurat dysponujemy.
Czytaj także: Opania o “Smoleńsku”: “Nie wierzę w zamach”
Oprocentowanie a inflacja
Dlaczego nie opłaca się trzymać pieniędzy na lokacie? Odpowiedź jest bardzo prosta. Oprocentowanie lokat jest niewielkie, sięga zaledwie kilku procent. Średni zarobek według wyliczeń analityków to nieco ponad 100 zł. Przy depozycie 10 tys. zł! Średnie oprocentowanie wynosi ok. 1,3% w skali roku. Po naliczeniu odsetek, trzeba jednak jeszcze odliczyć 19% podatku odprowadzanego do urzędu skarbowego. Jest to najniższe oprocentowanie od lat.
Ale żeby ocenić rzeczywisty zysk należy te kwoty skonfrontować z (wciąż postępującym) poziomem inflacji. Zjawisko inflacji sprawia, że mimo, że na koncie trzymalibyśmy tę samą kwotę pieniędzy, z każdym rokiem traciłaby ona na wartości. Chodzi po prostu o to, że z każdym rokiem za konkretną kwotę pieniędzy jesteśmy w stanie kupić mniej jakiegoś towaru.
Czytaj także: Jezus-gej oburzył Jarosława Gowina. “Usunąć ten bluźnierczy film”
W efekcie znalezienie bankowego produktu, który ustrzeże nasze oszczędności przed inflacją jest nie lada wyzwaniem. Przypomnijmy, że wg danych urzędu statystycznego w listopadzie 2019 roku inflacja wynosiła 2,6%, a w całym 2020 roku ma wynosić 2,8% – wynika z projekcji przygotowanej przez NBP. Ciekawym doświadczeniem będą ponadto najbliższe miesiące, które przynieść mają chwilowy wzrost inflacji do poziomu nawet 3-4%. Na tym tle oprocentowanie bankowych depozytów będzie jeszcze mniej atrakcyjne – podsumowuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments w serwisie fakt.pl – Cieszyć się z tego będzie Minister Finansów, do którego Polacy jeszcze tłumniej mogą ruszyć po obligacje skarbowe. Już dziś rodacy wydają na ich zakup po 1-2 miliardy złotych miesięcznie. Szczególną popularnością cieszą się papiery 4-letnie dające w pierwszym roku zarobek na poziomie 2,4%, a potem 1,25 pkt. proc. ponad inflację – dodaje ekspert.