Na zachodniej granicy Polski pojawiły się samozwańcze patrole obywatelskie. Grupy ochotników, działające pod szyldem Ruchu Obrony Granic, organizują nocne dyżury i obserwacje terenu, tłumacząc to rzekomym zagrożeniem nielegalną migracją z Niemiec. Inicjatorem tej działalności jest Robert Bąkiewicz – znany z poprzednich działań narodowo-konserwatywnych.
Patrolują granicę, bo „państwo nie działa”
Uczestnicy tych nieformalnych patroli twierdzą, że reagują na bierność władz wobec nielegalnego przekraczania granicy przez migrantów. W ich ocenie, Polska powinna stanowczo kontrolować swoje terytorium. Dlatego ochotnicy sami ruszyli na pogranicze – rozstawili namioty, prowadzą obserwacje nocą, korzystają z latarek i kamer, a także dokumentują swoją obecność w mediach społecznościowych.
Coraz lepiej wyposażeni i wspierani
Grupy wspierane są przez część polityków prawicy, w tym posła Dariusza Mateckiego oraz byłych członków rządu PiS. Organizatorzy zbierają też fundusze na nowoczesny sprzęt – m.in. drony z kamerami termowizyjnymi, fotopułapki czy radiostacje. Według lidera akcji, celem jest stworzenie oddolnej formy „cywilnej kontroli granic”.
Pomoc od mieszkańców i sympatia lokalna
Mimo kontrowersji, część mieszkańców przygranicznych wsi podchodzi do inicjatywy przychylnie. Przynoszą patrolującym kawę, wodę, jedzenie, a nawet oferują dostęp do prysznica. Niektórzy twierdzą, że czują się bezpieczniej, widząc obecność tych grup w okolicy.
Krytyka rządu i służb mundurowych
Jednak działania tych oddolnych grup spotykają się z wyraźną dezaprobatą ze strony państwowych instytucji. Straż Graniczna jasno zaznaczyła, że nie potrzebuje pomocy ze strony samozwańczych patroli. Zdaniem rzeczniczki SG, ich obecność może wręcz przeszkadzać w prowadzeniu działań operacyjnych.
Z kolei przedstawiciele rządu, m.in. rzecznik Adam Szłapka i politycy opozycji, ostro krytykują takie inicjatywy, nazywając je nieodpowiedzialnymi i politycznie motywowanymi. Grzegorz Schetyna nazwał akcję „próbą wywołania zbiorowego szaleństwa” i zaznaczył, że bezpieczeństwa nie powinno się oddawać w ręce amatorów.
Migracja? Dane mówią co innego
Wbrew narracji Ruchu Obrony Granic, oficjalne dane wskazują, że zagrożenie masową migracją z Niemiec jest znikome. Od maja niemieckie służby zawróciły do Polski około 1300 osób, z czego zaledwie 130 złożyło wnioski o azyl.
Granica jako pole konfliktu politycznego
Działalność nieformalnych patroli staje się kolejnym elementem napięcia na linii państwo–obywatele i lewica–prawica. Dla jednych to wyraz obywatelskiej odpowiedzialności, dla innych niebezpieczna samowola i pokazówka. Niezależnie od opinii, jedno jest pewne – temat granicy zachodniej wraca do debaty publicznej i wywołuje silne emocje po obu stronach sceny politycznej.

