Ogromna AFERA?! Zmazywalne długopisy w lokalach wyborczych?!

Wybory parlamentarne 2019 za nami! Jest ogromna afera?

Sondażowe wyniki wyborów parlamentarnych 2019 nie pozostawiają złudzeń. Prawo i Sprawiedliwość jest zwycięzcą tegorocznych wyborów do sejmu i senatu. Według badania exit poll IPSOS dla TVP, TVN i Polsatu PiS zdobyło 43,6 proc. głosów wyborców. Drugie miejsce zajęła Koalicja Obywatelska z wynikiem 27,4 proc. Trzecie miejsce dla Lewicy – 11,9 proc. Do sejmu wchodzi także PSL-Koalicja Polska z wynikiem 9,6 proc. a także Konfederwcja – 6,4 proc.

– W komisjach wyborczych były zmazywalne długopisy. Były też takie z atramentem sympatycznym. Przy liczeniu głosów albo trzeba zmazać postawiony krzyżyk lub w przypadku atramentu sympatycznego poczekać aż zniknie. To pewne. Mężowie zaufania nic tutaj nie pomogą. Jak ktoś chce, to wybory ustawi. – mówi jeden z polityków PO.

Jak jest naprawdę? Według oficjalnych informacji w lokalach wyborczych znajdowały się…

Tylko zwykłe długopisy. Nie było mowy o żadnych nieprawidłowościach w trakcie przeprowadzania aktu wyborczego. Państwowa Komisja Wyborcza nie odnotowała tego typu incydentów. Poza przypadkami łamania ciszy wyborczej proces wyborczy przebiegał sprawnie.

„W lokalach wyborczych mogły być długopisy ze zmazywalnym tuszem lub tzw. atramentem sympatycznym” – przekonuje inny działacz – tym razem związany z Lewicą. Jednak danych ujawniać nie chce.

– Na wybory z własnym długopisem. Te w lokalach wyborczych mogą być ścieralne. Proszę o przekazywanie dalej informacji – takie informacje przed wyborami wysłali sobie zwolennicy Koalicji Obywatelskiei. Wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się w mediach społecznościowych. 

Komentarze polityków przed wyborami

– Nie wierzę PiS-owi i zrobią wszystko, żeby władzy nie oddać. Zresztą to zapowiedział to kiedyś w wywiadzie Jarosław Kaczyński. Mówił, że jak raz zdobędą władzę, to jej nie oddadzą. Po nich można się spodziewać wszystkiego – mówił na łamach portalu tvp.info poseł Jerzy Meysztowicz.

Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Jeżeli mam być czegoś pewien, to kontroluję to. Jeżeli ktoś chce być pewien, że jego głos nie wyparuje albo nie zostanie oddany na inny komitet, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się zabezpieczyć – dodał Meysztowicz w rozmowie z TVP.info

Sprawę, podobnie jak poseł Meysztowicz, przed wyborami skomentował eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z portalem TVP.info powiedział wprost: 

– Słyszy pan już sygnał karetki pogotowia? To najlepsze podsumowanie tej teorii. Tu trzeba lekarza, a nie politologa. Proponuję, żeby każdy z polityków opozycji kupił 2-3 długopisy i wziął je do lokalu wyborczego. W ten sposób nakręci koniunkturę. Znane są przypadki ludzi, którzy twierdzą, że są Napoleonami. Siedzą w Tworkach czy Kobierzynie. Nie radzę opozycji iść tą drogą. 

Sprawa zmazywalnych długopisów pozostaje więc w sferze wierzeń i domysłów. 

Komentarze