Podwyżki za wywóz śmieci to nie wszystko. Szykujcie się na…
Drastyczne podwyżki w Europie za wywóz śmieci to nie wszystko. Europa postanowiła radzić sobie inaczej. Czy zmiany te pojawią się i w Polsce?
Wysoki rachunek za prąd zachęca do wymiany żarówek czy urządzeń na oszczędniejsze. System naliczania opłat za wywóz śmieci nie daje jednak takiej szansy. Płacimy za potencjalne, a nie rzeczywiste produkowanie śmieci. Zagraniczne kraje pokazują, że system „płać za to, co wyrzuciłeś” jest uczciwszy i zdecydowanie bardziej ekologiczny.
ZOBACZ TAKŻE: MUSIAŁ ROZKOCHAŁ W SOBIE wpływową buisnesswoman. Zdecydowali się na…
Już ubiegłoroczna podwyżka opłat za wywóz śmieci o 300 proc. zwaliła z nóg. Niestety, w tym roku może być podobnie. W Polsce sytuacja z produkowaniem opadów, segregacją i z wiedzą jak to robić wygląda naprawdę nieciekawie. Na tle innych państw UE wypadamy bardzo kiepsko.
– ,,Najbardziej zaawansowane polityki selektywnej zbiórki oparte są o system „płać za tyle, ile wyrzucasz”. To nie chodzi tylko o realną masę wyrzucanych odpadów. Opłata jest złożona z dwóch części. Pierwsza to stały ryczałt, który pokrywa ogólne koszty działania systemu, a dopiero druga dotyczy ilości odpadów. To ogranicza ryzyko wyrzucania ich do lasu”– mówi Hanna Marliere, ekspert z Green Management Group, zajmującej się strategicznym doradztwem w gospodarce komunalnej.
Najdrożej płaci się za odpady zmieszane czyli takie, których nie możemy wyrzucić do kolorowych pojemników z papierem, tworzywami sztucznymi, szkłem itd. W zależności od krajów i regionów się to różni. Jak to wygląda w Europie? W większości krajów samorządy mają swobodę wyboru systemu naliczania opłaty.
– ,,Najpopularniejszy jest system, gdzie mieszkańcy mają tylko kubły na odpady bio i resztkowe. Pozostałych nikt od nich nie odbiera. Trzeba to samemu wywieźć do odpowiedniego punktu i tam to jest ważone. Natomiast śmieciarka waży te resztkowe i bio i potem dostaje się za to fakturę „- dodaje Marliere.
– ,,To ciekawe rozwiązanie daje silną motywację do selektywnej zbiórki, bo najwięcej płaci się za te resztkowe, zwane u nas zmieszanymi. Zatem opłaca się selektywna zbiórka. U nas nie ma to żadnego znaczenia, dlatego w naszym systemie ponad 70 proc. stanowią odpady zmieszane. Nawet nie możemy nazywać ich resztkowymi, bo w Polsce jest tam wszystko: plastik, papier, szkło, tekstylia”– mówi Marliere.