Na Białorusi zatrzymano obywatela Polski, którego tamtejsze służby oskarżają o szpiegostwo. Według oficjalnych przekazów miał on interesować się przygotowaniami do wspólnych rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych „Zapad-2025”. Polska dyplomacja uznaje całą sprawę za element prowokacyjnej gry reżimu Aleksandra Łukaszenki.
Jak doszło do zatrzymania?
Do zdarzenia miało dojść w mieście Lepel w obwodzie witebskim. Białoruska propaganda twierdzi, że Polak gromadził informacje o wojskowych ćwiczeniach, a przy nim znaleziono zagraniczne waluty i kartę SIM. Tamtejsze KGB wszczęło wobec niego postępowanie karne.
Reakcja Polski
Warszawa zareagowała natychmiast. MSZ nazwało zatrzymanie czystą prowokacją i zapewniło, że polskie służby konsularne pracują nad udzieleniem pomocy aresztowanemu. Wiceminister Marcin Bosacki podkreślił, że zatrzymany „nie miał nic wspólnego z wywiadem”, a cała sytuacja ma na celu wywołanie napięcia politycznego.
Kim jest zatrzymany?
Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o 27-letniego zakonnika z Krakowa. Polskie władze stanowczo odrzucają sugestie, jakoby mógł on działać na zlecenie jakichkolwiek służb specjalnych.
Szerszy kontekst
Sprawa ma miejsce tuż przed manewrami „Zapad-2025”, które odbędą się w połowie września. W ćwiczeniach weźmie udział nawet kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy rosyjskich i białoruskich. Polska i jej sojusznicy z NATO od dawna uznają te działania za próbę zastraszenia i prowokację.
Minister Radosław Sikorski zapowiedział, że sprawa nie pozostanie bez odpowiedzi i rząd rozważa kolejne kroki dyplomatyczne. Podkreślił, że Białoruś już wielokrotnie stosowała podobne metody wobec obywateli Polski i więźniów politycznych.
źródło zdjęcia: FB/Radio TOK FM

