Czy na naszych oczach dochodzi do jednego z najbardziej paradoksalnych sojuszy w najnowszej historii polskiego parlamentaryzmu? Roman Giertych, były minister edukacji i komentator polityczny, nie kryje zaskoczenia. W opublikowanym 5 kwietnia wpisie na platformie X (dawniej Twitter) ironicznie skomentował sytuację, w której Adrian Zandberg, lider lewicowej partii Razem, miał odegrać kluczową rolę w… duchowym przejęciu Konfederacji.
„Duchowe kierownictwo nad Konfederacją przejął Adrian Zandberg namawiając ich do tego, aby nie poparli obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców” – napisał Giertych. Jak zaznaczył, takie stanowisko to „całkowite zaprzeczenie programu byłej partii Korwina-Mikke”.
Lewica broni składki, Konfederacja słucha?
Według komentatorów politycznych, sytuacja dotyczy głosowania nad projektem ustawy mającej na celu obniżenie składki zdrowotnej dla samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców. Propozycja, mocno forsowana przez środowiska wolnorynkowe, została nieoczekiwanie zablokowana przez brak poparcia ze strony Konfederacji – partii, która od lat opowiada się za deregulacją i obniżkami danin publicznych.
Jak do tego doszło? Według nieoficjalnych informacji, to właśnie Adrian Zandberg miał wpłynąć na część posłów Konfederacji, przekonując ich, że zmiana ta faworyzuje najbogatszych przedsiębiorców kosztem finansowania publicznej służby zdrowia. Apel o „rozsądek fiskalny” z ust polityka lewicy zabrzmiał zaskakująco przekonująco – przynajmniej dla części opozycji.
Giertych: absurd czy realna zmiana układu sił?
Wpis Romana Giertycha to nie tylko ironia – to również znak, że granice politycznych tożsamości w Polsce coraz bardziej się zacierają. Współpraca między lewicą a skrajną prawicą, choć chwilowa i czysto taktyczna, staje się możliwa w imię wyższych celów – czy to walki o system publiczny, czy po prostu sprzeciwu wobec inicjatyw rządu.
To także znak kryzysu ideowego wewnątrz Konfederacji. Odcięcie się od dziedzictwa Janusza Korwin-Mikkego, który przez dekady był symbolem antypaństwowego liberalizmu gospodarczego, może oznaczać, że partia poszukuje nowego kierunku. Czy będzie to kierunek „solidarystyczny”, czy tylko pragmatyczny manewr – pokażą kolejne głosowania.
Nowa mapa polskiej polityki?
Sytuacja ta wpisuje się w szerszy proces redefiniowania sceny politycznej w Polsce. Niekiedy to nie linia ideologiczna, lecz konkretne interesy – wyborcze, wizerunkowe, taktyczne – decydują o niespodziewanych mariażach. Zandberg, który zwykle staje w obronie publicznych instytucji, tym razem zagrał rolę, jakiej nikt się po nim nie spodziewał: głosu rozsądku dla antysystemowców z drugiego końca spektrum.
Jak długo potrwa ta krucha zbieżność interesów? Czy to tylko incydent, czy początek większych przetasowań? Jedno jest pewne – polityczna rzeczywistość potrafi zaskoczyć nawet tych, którzy myślą, że widzieli już wszystko.
źródło zdjęcia; https://x.com/Michalina_Kobla/status/1909862941559566796/photo/1
Anna Miller