Po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich i zwycięstwie Karola Nawrockiego, w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości zapanowała prawdziwa radość. Dla partii to długo wyczekiwany moment – efekt planu, który rozpoczął się jeszcze w 2023 roku. Politycy PiS widzą w tym szansę na odbudowanie swojej pozycji i powrót do pełni władzy.
Napięcia pod powierzchnią
Choć atmosfera w sztabie była triumfalna, nie zabrakło zgrzytów. Karol Nawrocki, podczas spotkania ze swoimi współpracownikami, podziękował za zaangażowanie, ale wbił też małą szpilę tym, którzy wcześniej nie wierzyli w jego sukces. W rozmowie z jednym z posłów miał powiedzieć: „Pan nie był za mną, ale w czasie kampanii już było dobrze” – co odebrano jako ironiczny, choć elegancki przytyk.
Wsparcie spoza PiS
Nie da się ukryć, że Nawrocki zawdzięcza zwycięstwo również wyborcom spoza tradycyjnego elektoratu PiS. Sporym wsparciem okazali się sympatycy Konfederacji – zwolennicy Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. To sygnał, że PiS musi brać pod uwagę rosnącą siłę prawicowej konkurencji i przestać zakładać, że dominuje całe prawe skrzydło sceny politycznej.
Choć w PiS panuje obecnie entuzjazm, kierownictwo partii zdaje sobie sprawę, że droga do pełnego odzyskania władzy – np. w kolejnych wyborach parlamentarnych – będzie wymagała zmian i nowego podejścia. Wygrana Nawrockiego to sukces, ale jednocześnie przypomnienie, że czasy jednolitej dominacji politycznej mogą być już za PiS.