Marian Banaś oświadcza: Wszystkie nieruchomości nabyłem uczciwie

Wszystkie moje nieruchomości nabyłem na podstawie aktów notarialnych w sposób uczciwy i zgodny z prawem, w tym kamienicę, która stała się powodem ataku na mnie – pisze w oświadczeniu prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś.

Marian Banaś, mimo publikacji podważających jego historię o przeszłości pana Stachowskiego, nadal utrzymuje, że kamienicę w Krakowie wraz z domkiem letniskowym w Szczepanowie nabył od Henryka Stachowskiego „byłego żołnierza AK i Kedywu”. I dalej pisze, że z „panem Henrykiem poznałem się w 1980 roku w Solidarności”.

Odnosząc się do dzierżawy kamienicy w Krakowie przy ul. Krasickiego 24, prezes Banaś oświadczył: „W dniu 19 marca 2014 roku zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego zawarłem umowę dzierżawy tej nieruchomości. Drugą stroną umowy była osoba pełnoletnia, zdolna do czynności prawnych i nie wzbudzająca jakichkolwiek podejrzeń, czy wątpliwości mogących sugerować, że nie powinienem zawierać przedmiotowej umowy dzierżawy. Na podstawie zawartej umowy dzierżawca zobowiązał się do prowadzenia działalności turystyczno-hotelarskiej, jak również do ponoszenia wszelkich kosztów związanych z utrzymaniem kamienicy. To właśnie dzierżawcy przekazałem numer swojego telefonu na wypadek konieczności nagłego kontaktu.”

Marian Banaś podkreśla, że z oburzeniem przyjmuje fakt łączenia jego osoby z człowiekiem przedstawionym w materiale filmowym „jako ojczyma dzierżawcy i braćmi tego mężczyzny”, których nigdy nie spotkał i nie zna.

Przypomnijmy, że we wrześniu TVN w programie „Superwizjer” podał, że Marian Banaś zaniżył w oświadczeniach dochody z wynajmu kamienicy, mowa była także o powiązaniach Banasia ze stręczycielami. Poza tym Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę w Krakowie, gdzie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny, i że wynajem kamienicy o powierzchni 400 m kw. i dwóch mniejszych miał przynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu.

Zobacz całe oświadczenie prezesa NIK Mariana Banasia z dnia 30 października 2019 roku.

Anna Lis

Komentarze