Dramat Otylii Jędrzejczak. „Nazywali mnie morderczynią”

Otylia Jędrzejczak była naszą sportową dumą narodową. Jej zawrotną karierę przerwał straszny wypadek samochodowy.

1 października 2005 roku Otylia ze swoim bratem Szymonem przejeżdżali koło Płońska. Sportsmenka wyprzedzała ciężarówki, gdy nagle przed nimi pojawił się inny samochód. Jędrzejczak zjechała na pobocze i po chwili jej samochód uderzył w drzewo. W wyniku tego wypadku zginął jej ukochany, młodszy brat. Szymon Jędrzejczak miał zaledwie 19 lat i właśnie rozpoczynał naukę na Akademii Wychowania Fizycznego. Podobnie jak Otylia trenował pływanie i miał już na koncie swoje pierwsze sukcesy. Niestety, plany pokrzyżowała mu śmierć. Otylii udało się wyjść cało z wypadku, choć odniosła ciężkie obrażenia. Później czekał ją proces.

Otylia Jędrzejczak została uznana za winną nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W związku z tym wymierzono jej karę dziewięciu miesięcy ograniczenia wolności, prac społecznych i zakazu prowadzenia pojazdów na okres jednego roku. Po tragedii odwróciło się od niej wielu fanów, niektórzy z nich zamieszczali w internecie raniące komentarze.

Pływaczka wyznała, że czytając je poważnie zastanawiała się nad popełnieniem samobójstwa. Jednak opamiętała się mając świadomość, że jej rodzice nie przeżyliby utraty kolejnego dziecka. Dlatego Otylia stopniowo wracała do równowagi psychicznej. Udało jej się założyć rodzinę, napisać książkę (która niebawem się ukaże) i uporządkować swoje życie. Lecz ogromnej tragedii, którą przed laty widziała na własne oczy, nic nie będzie w stanie jej wynagrodzić. 

Komentarze