Jarosław Kaczyński wydzwania po nocy do prezesa TVP. Zasłania się obywatelami

W ostatnich dniach polska scena polityczna obiegła wieść o nocnym telefonie Jarosława Kaczyńskiego do ówczesnego prezesa TVP. Sprawa ta wzbudziła wiele kontrowersji i pytań dotyczących zależności między politykami a publiczną telewizją. Jarosław Kaczyński, lider partii Prawo i Sprawiedliwość, skomentował tę sytuację w rozmowie z dziennikarzem TVN24. Starał się rozwiać wątpliwości i przedstawić swoje stanowisko.

To chodziło o to, czy TVP została wyłączona, czy nie. To nie oznacza żadnej zależności. To pytanie o to, czy coś działa, czy nie. Każdy obywatel może takie pytania zadać. A cała bajka o szefach na telefon z całą pewnością odnosi się do dzisiejszej sytuacji, bo to są szefowie na telefon — wyjaśnił Kaczyński.

Dziennikarz zapytał lidera PiS o to, czy TVP powinna mieć prezesa, który jest dostępny dla polityków nawet w środku nocy. Pytanie to nawiązywało do opowieści samego Jarosława Kaczyńskiego, który kiedyś sam doświadczył problemów z odbiorem TVP Info o godzinie 3 nad ranem.

Ja wróciłem o tej porze do domu. Zadzwoniłem do marszałka Terleckiego, on potwierdził brak sygnału. Dzwoniłem jeszcze do dwóch osób, ale niestety spały. Po dłuższym zastanowieniu uznałem, że chyba trzeba zadzwonić do prezesa telewizji. Znam go nieporównywalnie krócej niż prezesa Kurskiego, zaryzykowałem, towarzysko to nie była sytuacja najłatwiejsza. Nie miałem właściwego dekodera — tłumaczył Kaczyński.

Polityk podkreślił, że jego intencje były czysto techniczne i związane z chęcią sprawdzenia, czy Telewizja Polska działała poprawnie. — Chodziło o to, czy Telewizja Polska została wyłączona, czy też nie. Panie redaktorze, to nie oznacza żadnej zależności, to tylko pytanie o to, czy coś działa, czy nie działa. Każdy obywatel może takie pytanie zadać, jak zna jakąś osobę z branży. Cała historia o szefach na telefon odnosi się do dzisiejszej sytuacji — dodał lider PiS.

W trakcie rozmowy Jarosław Kaczyński nie omieszkał skrytykować ówczesnych władz TVP, oskarżając je o łamanie prawa i porównując sytuację do czasów stanu wojennego.

Podobieństwo do sytuacji ze stanu wojennego jest uderzające. Naprawdę bardzo mi przykro, że tacy ludzie mogą dzisiaj pełnić funkcje w mediach publicznych — podsumował zaniepokojony lider partii rządzącej.

Ostatecznie, kwestia nocnego telefonu do prezesa TVP stała się elementem szerszej debaty na temat niezależności mediów publicznych i ich roli w demokratycznym społeczeństwie.

Źródło: onet.pl

Kłopoty Maryli Rodowicz na „Sylwestrze z Dwójką”. Mało brakowało, a nie wystąpiłaby na scenie

Komentarze